Słuzby niespecjalnie udane


Nie raz recenzując filmy powtarzam, że dobry reżyser potrafi zdziałać cuda nawet z najgorszym aktorem, odmieniając jego karierę. Do tej pory przekonany byłem, że działa to tylko w jedną - tę pozytywną stronę. "Służby specjalne" jednak udowodniły mi, że człowiek uczy się przez całe życie, bo jeśli dobry reżyser robi ze słabego aktora geniusza w swojej dziedzinie, to jakim reżyserem jest Patryk Vega, jeśli w jego filmie świetni aktorzy grają jak amatorzy? Podpowiem, że odpowiedź zaczyna się na "ch".

Trzeba powiedzieć otwarcie, że Vega powinien trzymać się jak najdalej od filmów kinowych. O ile sprawdza się na małym ekranie w prostych, kryminalnych opowiastkach ("Kryminalni", "Instynkt", "Twarzą w twarz"), o tyle wszystkie jego wielkoekranowe przygody są najdelikatniej mówiąc - lekkim nieporozumieniem. Po "Ciachu" wszyscy wstrzymywali się jeszcze z wykrzykiwaniem obelg w stronę reżysera legendarnego i niepowtarzalnego "Pitbulla", ale kolejne produkcje, takie jak "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" czy żenujące "Last Minute", potwierdziły tylko najgorsze obawy wobec Vegi. Kiedy pojawiły się pierwsze informacje na temat jego najnowszego filmu, mówiącego o tajnych służbach, każdy fan jego "policyjnej" twórczości (nie zapominajmy o dokumentalizowanych "Prawdziwych psach") odetchnął z ulgą. W końcu Patryk Vega wraca tam skąd przyszedł i zabiera się za coś, co wychodzi mu najlepiej. Niestety, nadzieje okazały się płonne i z ciężkim sercem muszę stwierdzić, że "Służby specjalne" to marny produkt filmopodobny.


Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, film nie opowiada o służbach, ich zadaniach i historii. Vega skupił się raczej na przedstawieniu bohaterów i wpływu pracy na podejmowane przez nich życiowe decyzje. Na pierwszym planie widoczna jest trójka agentów - twarda, niedostępna i oddana sprawie ppor. Aleksandra Lach (Olga Bołądź), honorowy i doświadczony kapitan Janusz Cerat (Wojciech Zieliński) oraz bezceremonialny płk Marian Bońka (Janusz Chabior). Po likwidacji WSI, ci agenci zostają zwerbowani do tajnych służb mających na celu wyeliminowanie ludzi szkodzących politycznie wywiadowi i Polsce. Prawda jednak okazuje się zupełnie inna.

Każdy kto pamięta "Pitbulla" wie, że aby nakręcić coś dobrego wcale nie potrzeba wielkiego budżetu i gwiazd światowego kina. Serial o warszawskich policjantach sprawiał wrażenie wręcz półamatorskiego, dzięki surowym zdjęciom i angażu przypadkowych statystów. Jednak co wychodzi na małym ekranie i w określonym gatunku, nie zawsze skutkuje sukcesem przy większych produkcjach. Vega i tym razem stawia na ludzi z łapanki w mniej znaczących rolach i oszczędza na taśmie filmowej wstawiając do swojej produkcji ich niedublowane, recytowane z kartki wypowiedzi mając kompletnie w dupie żenujący efekt końcowy. Jednak nie to jest najgorsze. Oprócz amatorów, w filmie występuje mnóstwo nazwisk znanych szerszej publiczności, jednak ci aktorzy sprawiają wrażenie, że występują w tym filmie pro bono i na złość reżyserowi grają na poziomie jasełek w szkole specjalnej. Oprócz Janusza Chabiora, który jako jedyny ma dobrze napisaną postać, powstrzymującą przed opuszczeniem sali kinowej po 10 minutach, nie ma w tym filmie nic godnego uwagi.


Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Vega nakręcił "Służby specjalne" jako osobistą zemstę i splunięcie na problemy i instytucje, które utarły mu nosa. Stworzył nieumiejętna parodię współczesnej polityki, korporacyjnego biegu donikąd, urzędnictwa, biurokracji, służby zdrowia i religii, jednak natłok wyśmiewanych elementów spowodował, że sam się we wszystkim pogubił, tworząc chaotyczną papkę bez początku i rozwinięcia, nie mówiąc już nawet o zakończeniu. Wszystko w tym filmie kuleje, a każda decyzja mająca na celu urozmaicić treść (jak choćby żargon agentów, tłumaczony poprzez wjeżdżające na ekran podpisy rodem z kina klasy B, w komiksowym stylu pauzujące akcję...) jest decyzją złą.

Po seansie "Służb specjalnych" zawiedziony będzie każdy kto spodziewał się mocnego kina gatunkowego. Scen obrazujących pracę agentów jest w filmie równie mało co logiki i fabularnego porządku. Vega po raz kolejny ryzykuje wchodząc w romans z obcymi jego umiejętnościom i doświadczeniu gatunkami z tym, że jest on fatalnym hazardzistą i po raz kolejny ryzyko się nie opłaciło, a owy romans w rzeczywistości okazał się gwałtem. 

Szkoda. Tylko trzy rolki, wyłącznie za rolę Chabiora i kilka fajnych ujęć panoramicznych.


TYTUŁ: Służby specjalne
REŻYSERIA: Patryk Vega
OBSADA: Olga Bołądź, Janusz Chabior, Eryk Lubos

ROK PRODUKCJI: 2014
 
 
Share on Google Plus

About Unknown

This is a short description in the author block about the author. You edit it by entering text in the "Biographical Info" field in the user admin panel.

0 komentarze:

Prześlij komentarz