Jak najlepiej sprzedać produkt filmowy? Jeśli masz miliony do zainwestowania, wynajmij znane, białe i nieskazitelnie równe hollywoodzkie uśmiechy, naciągnięte twarze i napompowane cycki. Wplącz między nie wielkie roboty, potwory, kosmitów, albo przynajmniej z jednego superbohatera (choć ostatnio jeden to już za mało), a scenariusz przepisz z jakiegoś filmu co już trochę zarobił. Jeśli tych milionów nie masz, to po prostu pokaż gołe waginy, fiuty albo grzebanie w dupie gałęzią, bo nic tak dobrze się nie sprzedaje jak bardziej lub mniej obleśnie wyuzdana kontrowersja. "Wilgotne miejsca" Davida Wnendta, nakręcone na podstawie głośnej powieści Charlotte Roche o tym samym tytule, w dużej mierze istnieje dzięki tej właśnie kontrowersji, choć można w tym filmie znaleźć również coś ciekawego.
Helen, nie jest typową nastolatką. Zamiast chodzić na koncerty, lub do galerii handlowych, woli propagować nową odmianę wegetarianizmu, charakteryzująca się fizyczną miłością do warzyw. O Helen można śmiało powiedzieć, że przeleciała co najmniej połowę warzywniaka, a w ustach miała każdy płyn ustrojowy, od glutów z nosa po gówno. W wolnym czasie ta młoda dziewczyna, nie mogąc pogodzić się z separacją rodziców, próbuje zrobić wszystko by połączyć ich na nowo. Świetna okazja nadarza się, kiedy podczas golenia odbytu, Helen zacina się w niefortunnym miejscu i trafia do szpitala. Przecież nic tak nie łączy ludzi jak opieka nad dzieckiem z pękniętą dupą.
Umówmy się - nie jest to kino górnych lotów, choć dystrybutorzy i niektórzy krytycy starają się w nim dojrzeć coś wyjątkowego. Autorzy próbują wstrzelić się w target odbiorcy, który wybija się ponad normę tym, że lubi wszystko co szokujące. Problem w tym, że jeśli ktoś naprawdę interesuje się szokującym kinem, to "Wilgotne miejsca" może i będą dla niego czymś fajnym, ale na pewno nie rozwieraczem szczęk, po którym ciężko się pozbierać. Natomiast furorę adaptacja książki Roche zrobi wśród niedzielnych amatorów niecodziennego kina, przekonanych o tym, że "50 twarzy Greya" czytane pod kołdrą to szczyt wyuzdania, a seks w samochodzie na opustoszałej łące czyni z nich gwiazdy porno.
Najbardziej w filmie Wnendta podoba mi się poprowadzenie historii, choć jest ono jawnie zaczerpnięte z kilku innych, dużo lepszych filmów. Z początku jesteśmy Helen zainteresowani, później nas odtrąca, a na końcu dopiero poznajemy ją naprawdę i dowiadujemy się o co tak naprawdę walczy, czym spowodowane jest jej zachowanie i co chce w sobie zatuszować. Byłbym podły, gdybym przedstawił ten film jako zwykły obraz kilku wyuzdanych i kontrowersyjnych scen, bo wątek społeczno-rodzinny jest w nim bardzo wyraźny, ale z lekka oklepany i skusiłbym się nawet o stwierdzenie, że śmierdzi taniością.
Na największe pochwały zasługuje odtwórczyni głównej roli - Carla Juri. Mało która aktorka potrafiłaby jednocześnie przekonać do siebie i odtrącić publiczność, jej wyszło to znakomicie. Nie zapominajmy, że jest to kino europejskie, dlatego nie będę za bardzo chwalił jego estetyki, bo to jest już naturalne. Po kilkunastu seansach amerykańskich blockbusterów, każdy europejski film będzie zachwycał prostotą zdjęć oraz pięknem i niekonwencjonalną kolorystyką (poza tym stawiam dychę, że reżyser przed pracą obejrzał sobie kilka razy "Trainspotting") . Tacy już jesteśmy w Europie zdolni. Mimo wszystko komediowo-młodzieżowa stylistyka filmu, okraszona psychodelicznymi wstawkami rodzinnymi to strzał w dziesiątkę, ale nie ratuje to słabej i wbrew pozorom prostej fabuły.
Choć "Wilgotne miejsca" do wybitnego kina nie należy, jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich widzów, bez wyjątku, bo jak każdy obraz bazujący na kontrowersji, jest przedmiotem do ciekawej i wartkiej dyskusji. Można też użyć go jako tester wytrzymałości żołądkowej. Jeśli nie zwymiotujecie podczas sceny malowania twarzy zawartością zużytych podpasek, albo sprzątania łóżka po nocnym puszczeniu zwieraczy, możecie śmiało ruszać w eksplorację najciemniejszych zakątków kina, z takimi szlagierowymi tytułami jak "2 girls 1 cup" na czele.
REŻYSERIA: David Wnendt
OBSADA: Carla Juri, Christoph Letkowski, Meret Becker
ROK PRODUKCJI: 2013
0 komentarze:
Prześlij komentarz