Odgrzewana apokalipsa



Twórca "Z archiwum X" - Chris Carter powrócił do tworzenia telewizyjnych serii i na zamówienie Amazon.com napisał 2 scenariusze dla pilotowego odcinka nowego postapokaliptycznego serialu "The after". Internauci mogli za darmo obejrzeć obydwie wersję pilota, po czym zdecydować, która jest lepsza i na podstawie tej wygranej ma powstać ciąg dalszy. O ile przygody agentów Mulder i Scully były kiczowate i durne do bólu, to nie można było odmówić im oryginalności. Poza tym Carter wykorzystał tam to, co sprawia, że serial trzyma przy sobie widzów – napięcie seksualne między głównymi bohaterami. Od wielu lat jest to koło ratunkowe napędzające wiele filmów, seriali i książek („Brzydka prawda”, „Kości”, saga „Zmierzch”). Niby się nie lubią, coś tam flirtują, a każdy w domu czeka przed telewizorem aż w końcu będą się walić. Prymitywne potrzeby prostego widza. No, ale działa. W „The after” nie uświadczymy ani oryginalności, ani napięcia seksualnego. Jedyne co może on nam zaoferować to plama na dywanie, bo oglądając go można się porzygać z żalu i pogardy dla twórcy.




Serial opowiada o końcu świata, który objawia się poprzez brak prądu i łączności radiowej. Jak to zwykle dzieje się w filmach katastroficznych, ulice pełne są rozszalałego tłumu i w ludziach budzą się podłe instynkty. Tylko, że w normalnych filmach katastroficznych, ludzie mają ku temu powody – z oceanu wyłania się 300 metrowy potwór, niebo przysłania UFO, ku ziemi zmierza zabójcza asteroida, albo nadchodzi tsunami. W którejkolwiek z tych sytuacji każdy myślący człowiek zacząłby świrować i spierdalać, ale w „The after”, ludzie nie mają zasięgu i prądu od kilku godzin, dlatego biegają jak małpy po centrum miasta, strzelając do siebie nawzajem. Oczywiście fabuła jest o wiele obszerniejsza, bo po kilku minutach na ekranie tworzy nam się istny dream team. Ludzie z pozoru sobie nieznani, z których każdy pochodzi z innej grupy społecznej, stają się drużyną i okazuje się, że wcale nie są razem przypadkowo, bo wszyscy urodzili się w ten sam dzień! Nie, żebym miał coś przeciw, ale chyba ktoś podjebał pomysł z dziesiątek innych filmów.

Główna bohaterka jest niedoszłą aktorką (zarówno w serialu jak i w świecie realnym – wnioskując po jej umiejętnościach), francuskiego pochodzenia, która nie może znaleźć pracy. Z początku zastanawiałem się dlaczego na pierwszoplanową postać wybrano babę z tak irytującym, europejskim akcentem, ale z każdą kolejną minutą zacząłem rozumieć, że zapewne nikt inny nie przyjął oferty pracy przy takim gównie.


Nie wiem co jest w tym serialu najgorsze. To, że ma więcej błędów niż praca domowa małego Bronka Komorowskiego, czy może postacie, które są płytkie jak kałuża na pustyni. Może za bardzo to przeżywam, ale boli mnie, że gość taki jak Carter wszystko zerżnął od innych filmowców i to w bardzo niesubtelny sposób. Motyw z grupą ludzi będących razem z jakiegoś niby przypadku, po czym okazuje się, że do przypadku tu daleko jak do monopolowego po 3 flaszkach, widzieliśmy już w „Diable”, „Pile” czy choćby w „Cube”. Świat bez prądu pokazał nam serial „Revolution”. Sceny paniki ludności są żywcem wycięte z innych katastroficznych produkcji. Jednak główną nagrodę wygrywa kosmita z końcówki odcinka (tak, ten serial jest o kosmitach), który wygląda jak Na’vi z „Avatara”, porusza się jak opętana Regan z „Egzorcysty” i mówi językiem węży jak Tom Riddle w „Harrym Potterze”. No kurwa niezłe combo.

Moja chęć dalszego obcowania z „The after” jest silna jak uścisk dłoni nieboszczyka, więc opinię wygłaszam już po pierwszym odcinku. Przykro mi, ale dalej nie dam rady. „The after”, jest pięknym przykładem na to, że księgarnia internetowa, nie powinna zabierać się za tworzenie seriali. NIGDY. 

Idę rzygać.
Share on Google Plus

About Unknown

This is a short description in the author block about the author. You edit it by entering text in the "Biographical Info" field in the user admin panel.

0 komentarze:

Prześlij komentarz