Udany film o nieudanej misji



Wojna to temat niesamowicie poważny, atrakcyjny dla widzów każdego pokolenia i świetnie nadaje się do pokazania na srebrnym ekranie, dlatego też od wielu lat to właśnie filmy o tematyce zbrojnej, są laureatami najważniejszych nagród. Historia świata pokazuje, że jest to temat tak obszerny, że ciężko o wyczerpanie się opowieści i pomysłów na realizację wysoko, lub niskobudżetowych filmów, dlatego jestem pewien, że militaria nigdy z ekranu kinowego nie znikną, będą zmieniać się tylko konflikty zbrojne, bo odbiorcy dosyć szybko się nudzą, jeśli zbyt długo widzą na ekranie te same problemy. Tak oto po kilku bogatych latach, znudziła się widzom II wojna światowa i konflikt amerykański w Wietnamie. Powoli nudzi im się też oglądanie cierpiących ludzi podczas holokaustu, choć społeczność żydowska ciągle stara się ten temat utrzymać. Ostatnie lata pokazują, że prym w gatunku kina wojennego wiedzie konflikt zbrojny na bliskim wschodzie. W ciągu ostatnich pięciu lat powstało aż 8 głośnych filmów mówiących o tym jak amerykanie walczą z talibami i jestem pewien, że Hollywood ostatniego słowa w tym temacie nie powiedziało. Świadczy o tym choćby "Ocalony", który właśnie wszedł na ekrany polskich kin.

Książka "Lone survivor: The Eyewitness Account of Operation Redwing and the Lost Heroes of Seal Team 10" (bardzo chwytliwy tytuł, copywriter mistrz), która opisywała jedną z najgłośniejszych i najmniej udanych akcji przeprowadzonych przez Navy Seals okazała się hitem w USA, więc ekranizacja była tylko kwestią czasu. Jednak gdy coś jest tak bardzo pożądane i wielu chce położyć na projekcie łapę, powstaje mnóstwo problemów, które trzeba ominąć, dlatego też w pewnym momencie powstanie "Ocalonego" stanęło pod znakiem zapytania. Jednak dzięki zaangażowaniu aktorów, scenarzystów i reżysera, film ujrzał światło dzienne i spotkał się z dość ciepłym przyjęciem publiczności.

"Ocalony", opowiada historię czteroosobowego zespołu komandosów, którzy dostają za zadanie odnaleźć obóz talibów, w którym ukrywa się jeden z groźnych terrorystów, przykampić się tam przez chwilę i wrócić do bazy. Niespodziewanie trafiają na przeszkodę w postaci dziadka i młodego chłopca, którzy jak to na talibów przystało - bawili się z kozami w lesie. Mundurowi stają przed ciężkim jak jaja mamuta dylematem - zlikwidować potencjalne niebezpieczeństwo, czy puścić ich wolno. Decyzja przez nich podjęta okaże się fatalna w skutkach.


Peter Berg w swoim najnowszym filmie może nie pokazuje nam nic odkrywczego, nie przedstawia historii w jakiś arcyciekawy sposób, ale mimo wszystko nie odrywamy wzroku od ekranu i w pewnych momentach otwieramy szeroko usta nie po to by ziewać, lecz z wrażenia. Choć sama fabuła jest dosyć licha i starczyłaby na 40 minut filmu (co się z resztą dzieje, bo pozostały czas poświęcony jest na ukazanie życia w jednostce Seals), to ratuje ją świetny ubiór od strony technicznej. Nominacje do Oscara w kategoriach dźwiękowych przyznane zostały naprawdę zasłużenie, bo siedząc w kinie ciężko nie uchylać się przed świstem pocisków lawirujących gdzieś w okolicy naszych głów. 

Broń strzela głośno, krew tryska jak Peter North w latach swojej świetności, a żołnierze są twardzi jak... Peter North w latach swojej świetności. Aktorzy wykonali swoje zadanie wyśmienicie. Mark Wahlberg rośnie nam na czołową gwiazde współczesnego kina akcji, a jako główny bohater i autor książki na podstawie której powstał "Ocalony",swoją kreacją sprawił, że mocno się do niego zbliżyliśmy, dzięki czemu intensywniej przeżywamy jego straty, porażki i sukcesy podczas tej fatalnej misji. Wszystko to zebrane do kupy sprawia, że mimo świadomości jak skończy się film (w końcu tytuł to jeden wielki spoiler), trzyma on nas w napięciu do niemalże ostatnich minut.


Trochę brakuje mi w tym filmie (jak i każdym innym mówiącym o amerykańsko-talibskiej wojnie) drugiej strony konfliktu. Choć na pozór talibowie odgrywają znaczącą rolę w fabule, to jednak jest to takim trochę mydleniem naszych oczu. Chciałbym w końcu obejrzeć film hollywoodzki, który pokazałby co o tym wszystkim sądzi ta druga - owinięta arafatkami strona i jakie ma pobudki, żeby strzelać, bo jak do tej pory mówi o tym tylko serial "Homeland". 

"Ocalony" nie zdobył może wielu znaczących odznaczeń w świecie filmowym, bo jest za mało polityczny, ale zarobił już ponad 100 milionów dolców, a dla filmowców liczy się to bardziej niż jakieś sztywne statuetki z podrabianego złota. Myślę, że warto wybrać się na niego do kina, bo to czysta rozrywka na ważny temat. Bez przesadnego patosu, za to z mnóstwem soczystych headshot'ów.

TYTUŁ: Ocalony
REŻYSERIA: Peter Berg
OBSADA: Mark Wahlberg, Eric Bana, Ben Foster
ROK PRODUKCJI: 2013
Share on Google Plus

About Unknown

This is a short description in the author block about the author. You edit it by entering text in the "Biographical Info" field in the user admin panel.

1 komentarze:

  1. Film naprawde dobry, ale ogladajac go a takze zaraz po jego obejrzeniu, nie moglam wyjsc z podziwu dla tego, jak wiele razy bohaterowie spadali w nim z urwisk, klifow i innych gorek w afganskiej scenerii. Cos nieprawdopodobnego. :)

    OdpowiedzUsuń